"Szczęściary" pomagają hospicjum w Białymstoku!

Czternaście kobiet ze stowarzyszenia "Szczęściary" z Białegostoku w ciągu zaledwie kilku miesięcy zebrało na rzecz hospicjum ponad 36 tysięcy złotych. Dokładnie - 36343 złote i 93 grosze. Za tę sumę zostały już kupione najpotrzebniejsze rzeczy do hospicjum, takie jak materace przeciw odleżynowe, poduszki odleżynowe, pulsoksymetr, koncentrator tlenu, ale także chłodziarki, pralki, zmywarka - podaje Gazeta Wyborcza. - Panie dokonały pięknego dzieła. Dostrzegły potrzebę w miejscu, o którym zwykle woli się nie pamiętać - mówi dr Tadeusz Borowski-Beszta, szef Hospicjum Domu Opatrzności Bożej w Białymstoku.

Jak mówią same kobiety nie trzeba organizować wielkich akcji by pomóc.

- "Szczęściary" udowadniają nam wszystkim, że by coś zmienić, pomóc, nie potrzeba wcale wielkich akcji, wielkich nazwisk. To w końcu zwykłe kobiety, których siła tkwi w tym, że są razem i mają ochotę pomagać innym - dodaje Beata Falkowska ze Stowarzyszenia Kontakt Miast Białystok - Eindhoven, koordynatorka akcji.

Stowarzyszenie "Szczęściary" powstało jako grupa działająca w ramach Stowarzyszenia Kontakt Miast Białystok-Eindhoven. Wszystko zaczęło się od jasełek jak wspominają członkinie stowarzyszenia.

- Te pierwsze jasełka przygotowałyśmy z myślą o rodzinie, znajomych ze stowarzyszenia i instytucjach z nami współpracujących. Ale potem zaczęłyśmy wystawiać je charytatywnie, zbierać pieniądze na potrzebujące dzieci, albo rannych licealistów z wypadku w Jeżewie. Aż zaczęłyśmy rozmawiać o hospicjum - opowiada na łamach Gazety Wyborczej Jadwiga Janowik.

Dziś same nie wiedzą, która z nich wpadła na pomysł zbiórki funduszy dla Hospicjum Stacjonarnego Domu Opatrzności Bożej przy ul. Sobieskiego w Białymstoku.

- One zazwyczaj spotykają się, obradują i wspólnie podejmują decyzję o rozpoczęciu kolejnej akcji - mówi Beata Falkowska.

- Takie akcje dają nam siłę. Bo nie oszukujmy się, każda z nas ma swoje problemy, przeżywa wzloty i upadki. Ale świadomość, że możemy wspólnie coś zrobić, zmienić, sprawia, że nie poddajemy się - dodają.

By zebrać taką kwotę zorganizowały cztery kwesty w supermarketach i delikatesach. W grudniu odbył się również koncert na rzecz hospicjum. Jednak nie spodziewały się, że uda się zebrać aż tak dużą kwotę.

- Na początku myślałyśmy bardziej o kupnie pościeli, koców przeciw odleżynowych, pidżam, bo z czasów, kiedy przebywali tu nasi bliscy wiedziałyśmy, że tych rzeczy brakuje najbardziej. Liczyłyśmy na 5, góra 6 tysięcy złotych. A tu tyle pieniędzy! Skonsultowałyśmy się szybko z doktorem i zrobiłyśmy drugą - już znacznie dłuższą - listę rzeczy do kupienia - opowiada Joanna Kaźmierczak.

Doktor Tadeusz Borowski, który opiekuje się pacjentami hospicjum nie krył radości, że zebrano aż tyle pieniędzy na rzecz chorych.

- Myślę, że mamy moralny obowiązek objęcia opieką ludzi chorych i potrzebujących. A takich ludzi ciągle przybywa. Stąd tak ważna pomoc tych wszystkich ludzi dobrej woli. Zwłaszcza teraz, kiedy chcemy się rozbudowywać - mówi Borowski.
Rocznie w dwóch siedzibach Domu Opatrzności Bożej przy ul. Sobieskiego i Świętojańskiej przyjmowanych jest około 200 osób, ale potrzebujących jest znacznie więcej. A do dyspozycji jest tylko 26 łóżek, które zwalniają się dopiero wtedy, kiedy chory umrze - informuje Gazeta Wyborcza. Hospicjum trzeba jednak przebudować, bo nie spełnia norm unijnych.
- Potrzeba nam na to aż 9 milionów. Z kilkuletnich zbiórek, jak dotąd, udało nam się uzbierać 1 milion. Dlatego zrealizujemy na razie tylko część inwestycji z pokojami dla chorych, windami, magazynami. Reszta, czyli pralnia, większa kuchnia, pomieszczenia dla hospicjum domowego będą musiały poczekać - opowiada Borowski.

źródło: www.roik.pl

Odsłony: 2043