Szczęściary szukają młodych pomocników
Po służbach mundurowych, wicewojewodzie i pielęgniarkach przyszła kolej na uczniów. Grupa "Szczęściary", która organizuje comiesięczne kwesty na rzecz hospicjum, chce do kolejnej zaangażować uczniów, którzy po wakacjach wrócili już do szkół.
W minioną sobotę przez zaledwie trzy godziny w pięciu białostockich hipermarketach wolontariuszom skrzykniętym przez społeczniczki ze Stowarzyszenia Kontakt Miast Białystok-Eindhoven udało się zebrać ponad 10 tys. zł. Pieniądze wydane zostaną na rozbudowę hospicjum Dom Opatrzności Bożej, które musi poprawić warunki swoim podopiecznym, nie dostaje jednak budżetowego wsparcia. Dla pań z grupy "Szczęściary" sobotnia kwesta to już jedynie wspomnienie, bo od razu zakasały rękawy i znów muszą szukać chętnych do kwestowania 19 września. Pierwsi już się zgłosili, ale potrzeba ich dużo więcej.
Wasza choinka dla hospicjum
- Gorąco dziękuję w imieniu obecnych i przyszłych pacjentów hospicjum za te miejsca, które powstaną dzięki Państwa pomocy - mówi Tadeusz Beszta-Borowski, założyciel i kierownik białostockiego hospicjum Dom Opatrzności Bożej. Od mikołajek do teraz na naszych łamach ubieraliśmy "Choinkę dobroczyńców", aby pomóc w rozbudowie tej placówki.
Powstaje program opieki nad przewlekle chorymi
W tej chwili to białostockie hospicjum Dom Opatrzności Bożej, prowadzone przez organizację pozarządową, bierze na siebie także ciężar opieki długoterminowej nad pacjentami przewlekle chorym. W mieście nie ma bowiem oddziału, który zapewniałby całodobową pielęgnację. Do tego placówce kończy się w tym roku umowa dzierżawy miejskiego budynku przy ul. Świętojańskiej. Magistrat zapewnia jednak, że do końca 2009 opracuje program, który rozwiąże te problemy.
Do dwóch oddziałów białostockiego hospicjum Dom Opatrzności Bożej, przy ul. Sobieskiego i Świętojańskiej, rocznie trafia około 200 pacjentów. I to nie tylko osoby w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej i wymagające opieki paliatywnej, przebywają tam także ludzie przewlekle chorzy, np. po udarach mózgu, którymi bliscy nie są się w stanie samodzielnie opiekować.
Od lat w 300-tysięcznym mieście nie ma ani jednego oddziału szpitalnego, który zapewniałby taką opiekę. Magistrat gwarantuje jedynie corocznie utrzymanie czterech łóżek w hospicjum dla tego typu pacjentów. Niejednokrotnie zdarza się jednak, że trzeba ich po prostu kierować poza miasto, do oddziałów w Łapach czy Sokółce, co jeszcze bardziej utrudnia życie rodzinom.
Strona 2 z 2