Hospicjum Dom Opatrzności Bożej dostało dary

Prawie 5 tys. zł przekazali inżynierowie budownictwa.

Ikonę za 2600 zł kupił Jacek Tymiński z firmy Promit. Wczoraj obraz został mu uroczyście przekazany przez dr Tadeusza Borowskiego-Besztę, szefa hospicjum Dom Opatrzności Bożej.

Czytaj więcej...

Hospicjum Dom Opatrzności Bożej rozbudowane

To ludzie wsparli Hospicjum Dom Opatrzności Bożej 1 proc. i m.in. te pieniądze umożliwiły rozbudowę. Ta została nagrodzona w konkursie Budowa Roku w Regionie Północno-Wschodnim.

Hospicjum to też wyjątkowe wnętrza. W jednej z sal można oglądać np. dzieło Magdaleny Pietraszko.

Czytaj więcej...

Być z chorym do końca

  • Miasto Kobiet: Rozmawiamy w mroźny poniedziałek. Jest pani po nocnym dyżurze. Był ciężki?

Jolanta Iwanowska: Oj tak, wyjątkowo uciążliwy. Chodzony, jak mówimy, bo cały czas było co robić. A do tego w szpitalu nie najcieplej. Ale tak pracujemy, po dyżurze nie idziemy do domu.

  • Co zadecydowało, że wybrała pani onkologię?

- W szkole średniej fascynowałam się działalnością Alberta Schweitzera. To francuski teolog, filozof i pianista. Chociaż odnosił sukcesy zawodowe, nie czuł zadowolenia. Zadawał sobie nieustannie pytanie. jak może żyć dla innych. Taką możliwość pojawiła się zupełnie niespodziewanie. W jednym z czasopism przeczytał artykuł o misji w Kongo, straszliwej nędzy tamtejszej ludności i braku lekarzy. Poczuł, że właśnie odnalazł drogę, że to właśnie jest ta służba, którą pragnie pełnić. Skończył studia medyczne i wyjechał do Afryki, W Kongo, w malej wiosce, zbudował szpital i leczył ludzi. Był dla mnie wzorem. Ja też czułam, że powinnam pracować wśród ciężko chorych.

Czytaj więcej...

Po drugiej stronie życia.

Hospicja.
Ulżyć w bólu. Ale i potrzymać za rękę. Posiedzieć. Być z chorym.To jest najważniejsze w hospicjum. Tu nieuleczalnie chorzy mają doświadczyć miłości, troski i opieki. Dożyć godnie ostatnich dni.

Anna Rutkowska ma 75 lat. W hospicjum przy ul. Sobieskiego w Białymstoku jest trzeci tydzień. Przyjechała prosto ze Stanów. - Bardzo dobrze tu: i jedzenie i personel, chwali. Aby tylko zdrowie było. Już było lepiej, a dziś coś nie bardzo - krzywi się. Noga drętwa, ciągnie gdzieś... Przysiadła na skraju łóżka w korytarzu, rozmawia z siostrami i synową. Przyszły ją odwiedzić.
Zachorowała rok temu, przed Boże Narodzenie. Zaczęło się od bólu w kręgosłupie. Poszła do lekarza, przypisał leki, ale nie pomogły. Prześwietlili - guz! Wcisnął się w kość ogonową. - Byłam u najlepszych doktorów w Nowym Jorku, córka załatwiła, żaden nie odważył się operować. Powiedzieli, że mogę być sparaliżowana. To i wróciłam, 16 lat byłam w Ameryce, córka została, ja chciałam do synów - wzdycha.
Jolanta Rutkowska, synowa pani Anny, nie kryje, że bardzo przeżywała, kiedy teściowa trafiła do hospicjum.

Czytaj więcej...

Szczęściary pomogły hospicjum

Prawie każda pożegnała kogoś bliskiego w hospicjum. Wiedzą, jak pomoc w tych trudnych chwilach jest ważna zarówno dla umierającego, jak i jego rodziny. Teraz postanowiły się odwdzięczyć. Czternaście kobiet ze stowarzyszenia "Szczęściary" w ciągu kilku miesięcy zebrało na rzecz hospicjum blisko czterdzieści tysięcy!

 A dokładnie - 36343 złote i 93 grosze. Za tę sumę zostały już kupione najpotrzebniejsze rzeczy do hospicjum, takie jak materace przeciw odleżynowe, poduszki odleżynowe, pulsoksymetr, koncentrator tlenu, ale także chłodziarki, pralki, zmywarka.

- Panie dokonały pięknego dzieła. Dostrzegły potrzebę w miejscu, o którym zwykle woli się nie pamiętać - mówi dr Tadeusz Borowski-Beszta, szef Hospicjum Domu Opatrzności Bożej w Białymstoku.

- "Szczęściary" udowadniają nam wszystkim, że by coś zmienić, pomóc, nie potrzeba wcale wielkich akcji, wielkich nazwisk - dodaje Beata Falkowska ze Stowarzyszenia Kontakt Miast Białystok-Eindhoven, koordynatorka akcji. - To w końcu zwykłe kobiety, których siła tkwi w tym, że są razem i mają ochotę pomagać innym.

Czytaj więcej...